Ten tekst powstał już jakś czas temu. Napisałam go na prośbę zaprzyjaźnionej blogerki, jako wpis gościnny przed Bożym Narodzeniem. Niestety blog już nie funkcjonuje, dlatego postanowiłam przypomnieć go tutaj.

Mówi się, że książka to dobry przyjaciel. Ostatnio jednak czytam w internecie różne zestawienia niechcianych prezentów i książki na większości z tych list zajmują, niestety, czołowe miejsca. 

Często rodzice pytają mnie: ,,Jak to zrobić, żeby dziecko chciało czytać?”, ,,Co zrobić, by dziecko polubiło książki?”. Moja recepta na miłość do książek nie jest zbyt skomplikowana – tą miłością trzeba się ,,zarazić”. 

Dzieci przekonują się, że książki to coś niezwykłego, gdy widzą innych czytających z pasją. To pierwszy krok. Gdy dziecko od najmłodszych lat widzi mamę, tatę, siostrę, brata – zafascynowanych lekturą, zaczyna być ciekawe, co to takiego. Wtedy wystarczy pokazać dziecku bliżej, jaka to przyjemność. Maluchy, które nie potrafią jeszcze czytać, są wtedy zwykle mocno podekscytowane faktem, że te śmieszne, czarne robaczki na papierze, zamieniają się słowa, a te słowa tworzą całe historie. Potem zaczyna się wypytywnie: ,,A co to za litera?”. Wspólne oglądanie ilustracji i czytanie nowych książeczek, wpólne wyprawy do księgarni lub biblioteki, wspólne buszowanie wśród książek – to kolejny krok.

Celowo powtarzam słowo ,,wspólne”, bo na tym wszystko się opiera – na WSPÓLNYM przeżywaniu fascynacji książkami. To nie może być zawsze: ,,Masz tu książeczkę, poogądaj sobie.”, ,,Wybierz sobie jakąś książkę, a ja tu poczekam.”, ,,Idź poczytać lekturę.” – przyznasz, że nie brzmi to zbyt zachęcająco. Co innego: ,,Może pooglądamy obrazki, w tej nowej książeczce od dziadzia?”, ,,Poszukajmy jakiejś ciekawej książki. Będzie co czytać na wyjeździe”, ,,Czytacie >>Przygody Tomka Sawyera<< ? To była jedna z moich ulubionych lektur! Czytałeś już o tym, jak Tomek malował płot? Przeczytaj mi kawałek, chętnie posłucham jeszcze raz.”
 
Miłości do książek nie da się wymusić. Książka to przyjaciel, a przecież nie można nikomu nakazać, żeby się z kimś zaprzyjaźnił. Nie powiesz: ,,Musisz się przyjaźnić z Kasią, bo jak nie, to szlaban na telewizję”.  Można za to zachęcić do wspólnej zabawy: ,,To jest Kasia. Mieszka obok nas. Może zaprosimy ją do nas i upieczemy razem babeczki”. Tak samo można powiedzieć: ,,To są >>Dzieci z Bulerbyn<<, czytałam tę książkę, gdy miałam tyle lat, co ty teraz. Może poczytamy sobie razem o ich przygodach i zobaczymy, czy spodoba Ci się, tak jak mi się podobało?”

Jeśli po rozpakowaniu książki w prezencie, widzisz jak dziecku świecą się oczy z radości i słyszysz ,,Patrz co mam!”, to znaczy, że jesteście na dobrej drodze. Jeśli usłyszysz ,,Łeee, książka…” to znak, że trzeba zacząć działać. Jeśli dziecko nie dostało, żadnej książki i nie masz jak sprawdzić reakcji – kup książkę i zobacz, co będzie, albo jeszcze lepiej – idźcie do księgarni razem.

mgr Agnieszka Poznańska

psycholog